
Opis forum
Westchnąłem ciężko. No doprawdy, jak dziecko.
- Nie wygłupiaj sie, przecież ci mówiłem, żebyś wracał do pokoju.
Podszedłem i odsunąłem płachtę zasłaniającą wejście, skutkiem czego cała konstrukcja się zawaliła na ledwo mieszczącego się w niej Daia.
- Widzisz? Nawet tego namiotu dobrze nie ustawiłeś. To bez sensu. Oddaj go, skąd wziąłeś, zabierz swoje rzeczy i wracaj. Ostatecznie obaj możemy spać obok łóżka.
Offline
- Nie! - wyplątałem sie z wiążącego mnie materiału i spojrzałem na niego.
- Nie pozwole, zeby jakis głupi namiot mnie pokonał! Poradze sobie, to znaczy... kiedys napewno mi wyjdzie. I nie chodzi tu o spanie - wzruszyłem ramionami. Troche mnie zabolało to co powiedział o spaniu. Brzydzi sie mnie. Cóz, czego ja sie spodziewalem?
Znów wziałem sie za rozstawianie namiotu, prosząc w duchu by poszedł.
Offline
Podszedłem i złapałem go za nadgarstki, unieruchamiając mu ręce.
- Myślałem, że jesteś na tyle dorosły, by umieć stawić czoła temu, co sam zrobiłeś. Myślisz, że uciekanie, zamykanie się w jakimś głupim namiocie, unikanie mnie, cokolwiek rozwiąże? Ty idioto. Ranisz i obrażasz zarówno mnie, jak i siebie. Nie zachowuj się jak dzieciak, którym już nie jesteś. A teraz pakuj manatki i wracaj do tego cholernego pokoju, zanim się przeziębisz.
Offline
Podczas gdy mówił, ja stałem i słuchałem pochylając pokornie głowe.
Czułem się jak głupi uczniak.
- Jak to... ranię ciebie? Ja myslalem ze nie chcesz... znaczy, ze tak bedzie lepiej dla nas obu... - powiedziałem zdziwiony. Mimo iz starałem sie jakos siebie usprawiedliwic, wiedziałem ze Tatsu ma rację.
Offline
Westchnąłem jeszcze ciężej. Przynajmniej intencje miał dobre...
- Nie chcę tworzyć teraz związku. Ale to nie znaczy, że nie chcę cię w pokoju. Że... w jakikolwiek sposób cię nie chcę. W sensie... Może w fizycznym... Na razie... - Zacząłem się plątać. - Ale na pewno nie chciałem, żebyś wyprowadzał się do jakiegoś koślawego namiotu! - Zakończyłem stanowczo. - Więc wracaj grzecznie do pokoju i nawet nie myśl o przeprowadzce!
Offline
Rozwarłem szerzej oczy wlepiajać w niego juz całkowicie zdumione spojrzenie. Po umysle przewijały mi sie słowa "na razie". Na razie, na razie... czyli mzoe... moze...kiedys... jak sie postaram...
Otrząsnałem się, i usmiechnałem do niego ciepło.
- W porządku... ale jesli zmienisz zdane to mów... - spakowałem manatki, wziąłem Tatsu za rekę i pociągnałem spowrotem do internatu. W pewnej chwili zatrzymałem się w pół kroku i wskazałem palcem na Kai'a i Reite siedzących nad jakimś jeziorkiem.
- Godza się - zacząłem grzebać w torbie, aż w końcy wydobyłem z niej lornetkę i spojrzalem przez nia na parę chłopaków. Mina Reity była dośc zadowolona.
- Haha, ale jaja - powiedziałem do siebie. Kto wie, moze będą razem?
Offline
- To chyba dobrze - rzuciłem z roztargnieniem. Nie miałem pojęcia, o kim mówił, ale to zawsze dobrze, kiedy ludzie się godzą. No, chyba że na to nie zasłużyli. A zresztą, to nie moja sprawa. Moją sprawą było to, że Die przestał odstawiać cyrki i wracał do pokoju, jego dłoń zaciśnięta na mojej, jego ciepły uśmiech... Otrząsnąłem sie i pociągnąłem go do środka. Powinniśmy zostawić ich samych.
Offline
- Ale nie, czekaj, czekaj! - delikatnie pociagnałem go i ustawiłem przed sobą. Połozyłem mu dłonie na ramionach i nadal, nad jego głowa, przyglądałem się przez lornetkę Reice i Kai'owi.
- No pocałujcie sie no... - mruknałem zdenerwowany. No przecież widze, ze oni oboje chcąc byc ze sobą. Co im przeszkadza? Urazona duma? Pf.
Offline
- Och, daj spokój, to dziecinne. - Westchnąłem i spróbowałem pociągnąć go w stronę domu. Bezskutecznie. Zacząłem jęczeć mu nad uchem, mając nadzieje, że znudzi się i pójdzie, bylebym tylko się zamknął. - Choć, zrób mi coś do jedzenia. Wczoraj obiecałeś mi coś upiec. Die! - Przełknąłem ślinę. Mam nadzieję, że nie będę tego żałował. - Jak pójdziesz, to dam ci buzi.
Offline
Złapałem jego dłoń i trzymałem w swoich - Ładnie, prawda? - dlaczego ja szepcze? Przecież jesteśmy sami - Reita, i co teraz zrobimy? Bo ja za bardzo nie wiem - I co jeszcze, może zaczną się jąkać? Poniżam sam siebie tym gadaniem bzdur. Nie odważyłem się spojrzeć na niego.
Offline
- Ładnie... Kai ja też właściwie nie wiem. Nie byłem przygotowany na taką sytuacje, bardziej na to, że dostane po mojej pięknej twarzy - a ja patrzyłem na niego nieco zdziwiony a zarazem rozczulony jego widokiem. Mocniej zacisnąłem dłoń na jego i uśmiechnąłem się rozbrajająco - Głupia sytuacja.
Offline
Posłałem mu uśmiech - Wiesz, może będzie dobrze, nie? - zawachałem się chwile. Zachowuje się jak cnotka, zresztą, co mi tam. Uniosłem głowę i pocałowałem go w policzek. Jasne, jutro ci kwiaty i czekoladki kupię.
- Nie patrz się tak, bo głupio mi - spojrzałem na jego twarz - choć, wracamy, zimno - Wstałem, nie puszczając jego dłoni.
Po chwili ruszyliśmy razem do internatu.
Offline