Opis forum
Administrator
Wszystkie wasza spacery i inne zostały brutalnie przerwane. Wpakowano was do samochodu i zawieziono do miasta. Przed sobą zobaczyliście jakiś biurowy budynek. Weszliście do środka a jakaś panienka w przykrótkiej spódniczce i tipsach wskazała wam pokój, kiedy się tam znaleźliście, waszym oczom ukazał się uroczy kostium czerwonego rożka. Właściwie w pomieszczeniu była tylko ławka, przebranie i dwie wypchane po brzegi torby z ulotkami – No to wskakujcie w ciuchy. Znaczy Ty wskakuj – pokazała na Kai’a swoimi świecącym, długim paznokciem i uśmiechnęła się przesłodko - Będziecie roznosić ulotki im więcej tym lepiej nie ważcie się wyrzuci ich do kosza. Tylko nie marudź, zaraz do was wrócę i wszystko dokładniej wyjaśnię – dodała. Po czym kręcą tyłkiem nie tak zgrabnym jak dajowy wyszła.
Gracie w kolejności Reita, Toshiya, Kai, MG.
Offline
Kiedy tylko drzwi za tą dziwną kobietą się zamknęły wybuchnąłem głośnym śmiechem. Zgiąłem się w pół i chwyciłem za brzuch. Kiedy po jakiś trzech minutach tego wycia się uspokoiłem uniosłem głowę ocierając łzy – Będziesz wyglądać piękniee... – zaśmiałem się cicho spoglądając na Kai’a szklistymi oczyskami pełnymi szczerego rozbawienia – No już wskakuj – zachęciłem go - Uważaj tylko, żeby ktoś nie zechciał Cię pożreć – po czym wybuchnąłem kolejną salwą śmiechu.
Offline
Co? Jaki kurwa rożek?
Jestem załamany! Przecież to wstyd i hańba! Ja sie do tego nie nadaje! To łamie prawa natury! I moje też!
Czy ja wyglądam na jekiegoś transwestytę? Spojrzałem wrogo na Reite
- A co? Chciałbys mnie tak zobaczyć? Wieeem... - postanowiłem unieśc sie honorem i wskoczyć w czerwonego rożka.
Ostatnio edytowany przez Kai (2008-03-15 16:22:51)
Offline
Administrator
Kobieta wróciła niosąc kolejne przebranie. Tym razem był to uroczy strój... właściwie były to obcisłe czarne getry, golf, kocie uszy i ogonek. Wszystko to położyła na ławce – Na a Ty ubierasz się w to...- wskazała tym razem na Reite – Macie rozdawać te ulotki i zachęcać do skorzystania z naszych lodziarni i sklepu z zabawkami. Zdjęcia z wami są odpłatne – zerknęła na Tota – Dla Ciebie zostało noszenie torb – zauważyła grzecznie i ruszyła w stronę drzwi – ulotki roznosicie po rynku. Powodzenia – zachichotała, po czym wyszła.
Offline
Mina mi nieco zrzedła, kiedy zobaczyłem, w co ja mam się ubrać – o kurwa...- zauważyłem trafnie i niechętnie spojrzałem na swoje ubranie. Zmarszczyłem nos. Nie mogę być gorszy skoro on się przebrał to, czemu nie ja? Powoli nałożyłem na siebie czarny strój – Od teraz mów mi kotku – mruknąłem ponuro
Offline
Administrator
Po chwili do waszego pokoju wszedł jakiś facet i grzecznie zauważył, ze macie sobie pójść. Wykonaliście polecenie i rozpoczęliście upokarzający spacer po rynku. Ludzie patrzyli na was krzywo a co niektórzy odważyli się nawet krzyknąć za wami coś obraźliwego. Dziwne nikt nie chciał brać od was ulotek.
Offline
- Na mruczenie musisz sobie zasłużyć lodziku – spojrzałem na swoje ulotki z cierpiętnicza miną – właściwie to się poznajcie Kai Toshiya. Toshiya Kai.. –przedstawiłem ich sobie nie będąc pewnym czy się znają czy nie. Spojrzałem błagalnie w niebo i ponowiłem próbę wciśnięcia ulotki jakiejś niewinnej duszyczce.
Offline
- Witam - odpowiedziałem Toshiyi z przymusu. Nie wydał mi się miły, i dziwny był jakis. Zamiast normalnie powiedziec, to mruczy. On by sie bardziej na kota nadał.
- No kotek - klepnąłem go po tylku
- Pokaż na co cie stac - rzekłem i zasmiałem sie.
Offline
Administrator
Kiedy przystanęliście, podeszła do was jakaś starsza pani z przeuroczym pieskiem, który zaczął głośno ujadać na Reite. Pewnie gdyby nie kaganiec to by go ugryzł – To ja proszę pana jedną ulotkę poproszę, rozumiem, co to brak pieniędzy – powiedziała z łagodnym uśmiechem. A kotek mógł poczuć jak mu się mokro w bucie robi.
Offline
- Koty nie tylko mruczą, ale i drapią... - powiedział wojowniczym tonem i zobaczył jakąś babcie. Gadała głupoty i co i ten jej cholerny pies mnie obszczał?! Omal nie kopnąłem owej przebrzydłej bestii. - Niech babcia stąd spierdala z tym ohydztwem - wywarzałem przez zaciśnięte zęby. Spróbowałem przybrać wojowniczy wyraz twarzy. Starałem się za wszelką cenę nie myśleć o owym bucie. Spróbowałem wziąć kilka głębokich wdechów dla uspokojenia skołatanych nerwów.
Offline
Szturchnałem Reitę w bok, aby sie opanował z wulgaryzmami, przynajmniej w miejscu publicznym.
- Nie dośc, że łazimy a tych obciachowych ciuchach, to ty jeszcze nam większe kłopoty robisz - wywarczałem, zdenerwowany. Potem usmiechnałem sie ładnie do pani i zasłoniłem swoim ciałem Reite. Schyliłem sie i zmusiłem by pogłaskać psa.
Offline