Opis forum
Administrator
Tu jest wszystko, dentysta, kino, sklepy co tam chcecie.
http://i28.tinypic.com/24pf9ma.jpg
Offline
Kiedy dojechaliśmy na miejsce po piwie pozostało już tylko wspomnienie. Skoro nie chciał mówić o swoim współlokatorze to i nie będę go na silę się wypytywał. Kroki skierowaliśmy od razu do centrum handlowego. Oczywiście moją uwagę przykuł sklep ezoteryczny. Złapałem kompana i pociągnął go do środka. W powietrzu unosił się zapach przeróżnych ziół, który drażnił nasze nosy. Przy kasie stała cyganka – Ładnie tu...- powiedziałem, a kobieta niebezpiecznie się do nas zbliżyła.
- Może napój na potencje? – zaproponowała skrzekliwym i niezbyt przyjemnym dla ucha głosem.
Offline
-Eeee... - powiedziałem elokwentnie, patrząc sie na połowe ode mnie niższą babę, która wyglądała jak obrzygana ropucha, przerobiona no świąteczne drzewko.
- Nie dziękuję, mi to raczej nie potrzebne. Jak już to on - trąciłem Reite łokciem i zasmiałem się. Potem poszedłem podziwiać rózne wisiorki, dzwoneczki i ozdóbki.
Offline
- Teraz powinieneś dostać w swoją piękną mordkę - powiedziałem za Dajem z widocznym rozbawieniem - Nie babciu.. a masz jeszcze jakieś niezwykłe eliksiry, które próbujesz wcisnąć naiwnym klientom? - zapytałem z niekrytym rozgoryczeniem. Już miałem się odwrócić i rozejrzeć po sklepie, gdy kobieta wymieniała po kolei eliksir na porost włosów, leczący z każdej choroby i miłosny. Zapewniała też o ich skuteczności. Do moich myśli wkradł się okrutny plan.
Offline
- Że co? Że miłosny? - podszedłem do Reity i objąłem go ramieniem.
- Myśłisz o tym co ja? - szepnałem mu do ucha, a gdy odpowiedział mi uśmiechem, wyszczerzyłem sie wrednie.
- Poprosimy dwie buteleczki... o najmocniejszym działaniu -
Offline
Kobieta wyszczerzyła się ukazując trzy złote zęby, reszty nie było. Podała im dwa flakoniki z biało czerwonym płynem i zażądała zapłaty. Kiedy otrzymała pieniądze odwróciła się i odeszła bredząc o złych duchach i smokach - przydadzą się Twoje kucharskie umiejętności... - zaśmiałem się wesoło kierując do wyjścia z naszą zdobyczą - Właściwie to dla kogo druga buteleczka? - zapytałem z widocznym zainteresowaniem.
Offline
Wychodząc ze sklepu spiekłem buraka. Wiedziałem, że on kupił to dla Kai'a ale ja?
- A... no dla Tatsu. Znaczy ładna z niego dupa... - powiedziałem pod jego czujnym spojrzeniem. Cholera, nie umiem kłamać. Za to uśmiechnałem się w duchu, gdy usłyszałem ze moje zdolnosci nareszcie ktos docenił.
- To jak? Wracamy? A końcu trzeba wszysko przygotowac, dopóki Tatsu nie ma... - pociagnąlem go za rekaw i pobieglismy w strone przystanku a potem prosto do internatu.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wedle prośby zaciągnałem go do kawiarenki. W drodze mogłem go sobie bezkarnie obejmować, i nie powiem, że mi się to nie podobało. Postawiłem mu kawę ze smietanka na dwa palce i jakieś ciastko, które sobie wybrał. Sam wziąłem sobie muffina, bo bardzo je lubię. Usiedlismy przy stoliczku w jakimś zacienionym kącie.
Ugryzłem swojego muffina i skrzywiłem się.
- Bleh, ja umiem robić lepsze. Jesli chcesz, to zaraz ci upiekę, jak tylko wrócimy - posłalem mu usmiech, znów patrząc na niego z czułoscią. Był słodki, ze smietanką w kącikach ust.
Ostatnio edytowany przez Die (2008-03-17 19:31:24)
Offline
Upiłem łyk kawy i oblizałem usta.
- Zachowujesz się prawie jak troskliwa babcia, wiesz? Upiec ci ciasto, wnusiu? - zapytałem, przedrzeźniając babcine skrzypienie. Zaśmiałem się i upiłem jeszcze łyk. - Ale możesz upiec, chętnie skosztuję twoich wypieków. Tym bardziej, że z tego co wiem, w kuchni czujesz się dosyć pewnie.
Offline
Wyszczerzyłem się radośnie, gdy powiedział swoją uwagę o mojej osobie w kuchni. Nawet juz nie mialem ochoty czepiać się tej... obrazy o troskiwej babci. Pf, tez cos.
- Ja po prostu lubie gotować. Nawet jak nie mam dla kogo, to gotuje a potem noszę np. do domu dziecka albo domu starców. W kazdym razie kiedys... bo teraz... - urwałem i znów przegryzłem ciastko.
A potem, nie mogąc sie powstrzymać, starłem mu palcem smietankę z kącika ust.
Ostatnio edytowany przez Die (2008-03-17 19:43:08)
Offline
Gdy mnie dotknął, drgnąłem lekko i odsunąłem się. Nie chodzi o to, że jego dotyk był jakiś szczególnie nieprzyjemny, po prostu... Nie chciałem, żeby ktoś teraz dotykał mnie w taki sposób. Zmarszczyłem nos z wyraźną dezaprobatą.
- Die, wyjaśnijmy sobie coś. Jak na razie nie jesteśmy parą i byłbym wdzięczny, gdybyś nie zachowywał sie, jakbyśmy byli. I tak pozwalam ci na więcej, niż pozwoliłbym komukolwiek, ale nie nadużywaj tego.
Offline
Oparłem głowę na dłoni i przyglądałem mu się z czułym uśmiechem. Słodki był w tej swojej niewinności.
- Przepraszam, nie mogłem sie powstrzymać - puściłem mu oko i wstałem. Zapłaciłem rachunek i poczekałem na niego. Gdy wyszlismy z centrum, przyuwazył nas ochroniarz i wsadził do samochodu.
Nawet fajnie dzis było.
Offline
- Nie przepraszaj, po prostu nie rób tak więcej - prychnąłem. Zaczynał mnie irytować, naprawdę. Jak tak dalej pójdzie, to nic z tego nie wyjdzie. A szkoda, jakaś część mnie już nastawiała się na leczenie ran w jego ramionach.
Spokojnie dokończyłem ciastko, starając się powstrzymać natłok głupich i jeszcze głupszych myśli. Potem równie spokojnie wyszedłem za nim z kawiarni. Na zewnątrz grzecznie wpakowałem się do samochodu i pozwoliłem zawieźć do domu, od czasu do czasu strącając zbyt natarczywą dłoń Daia.
Offline